Pracujemy z domu już prawie od roku i wszystko wskazuje na to, że nieprędko powrócimy do biur w takiej skali, jaką znaliśmy z czasów przed pandemią. Jednak śmiało można uznać, że firmy w Polsce test z pracy zdalnej zdały na 5+. W marcu 2020 roku w krótkim czasie przenieśliśmy biuro do chmury i zamknięci w czterech ścianach, powitaliśmy nową rzeczywistość. W ten sposób właściwie z dnia na dzień wiele firm stanęło przed wyzwaniem: w jaki sposób zadbać o pracowników, których codzienny biurowy mikroświat zniknął bezpowrotnie.
Z pomocą szybko przyszły komunikatory internetowe, które początkowo dość skutecznie zastąpiły nam bezpośredni kontakt ze współpracownikami. Sama adaptacja do nowych warunków pracy również w zdecydowanej większości odbyła się bezboleśnie. LinkedIn szybko został zalany zrzutami ekranów komunikatorów z uśmiechniętymi twarzami na małych kwadracikach i każdy starał się powiedzieć, że jest już gotowy do życia w nowej rzeczywistości. Z początkiem kwietnia sieć obiegły poradniki jak zorganizować udaną imprezę firmową na zoomie, a już w maju każdy z nas wiedział, co znaczy pić alkohol do monitora. Co więc właściwie poszło nie tak?
Kolejne miesiące na Zoomie?
Coraz częściej słychać głosy, że praca zdalna w pełnym wymiarze bywa męcząca. I nawet, jeśli nieprzerwany home office niegdyś wydawał się marzeniem wielu z nas, to obecnie spora część pracowników przyznaje, że tęskni za dawnym trybem pracy. Sądzę, że podstawowym błędem, który został popełniony przez wielu z nas (jak nie wszystkich!), było postawienie znaku równości pomiędzy spotkaniami twarzą w twarz, a rozmowami na komunikatorze internetowym. Mimo, że na początku internetowe spotkania wydawały się odnosić sukces, to po 10 miesiącach dla niektórych stały się one koszmarem i przykrym obowiązkiem. Na łamach New York Times Sheryl Brahnam profesorka na wydziale technologii informatycznych i cyberbezpieczeństwa na Uniwersytecie Stanowym Missouri w Springfield stwierdziła, że wideokonferencje możemy przyrównać do wysoko przetworzonej żywności. Cytując za NYT „Bezpośrednia rozmowa twarzą w twarz ma tyle wspólnego z wideokonferencją, co świeżo upieczona domowa babeczka jagodowa z zapakowanym w plastik produktem ciastopodobnym o smaku jagód. Jeśli przerzucisz się na produkty wysokoprzetworzone, to w dłuższej perspektywie odbije się to na Twoim zdrowiu.” Organizacje, w których próbuje się wycisnąć z komunikatorów internetowych więcej niż jest to potrzebne do wykonywania obowiązków służbowych (np. poprzez tworzenie kolejnych integracyjnych zdalnych inicjatyw dla pracowników) w dłuższej perspektywie mogą osiągać efekt odwrotny od zamierzonego. Oczywiście rozmowy wideo świetnie sprawdzają się w przypadku, gdy chcemy się zobaczyć, wspólnie pracować nad projektem lub pokazać co przygotowujemy na obiad. Jeśli jednak chcemy komunikować się z kimś na głębszym poziomie i budować trwałe relacje, wideorozmowa nie dość, że może być niewystarczająca, to dodatkowo może wywołać w nas uczucie irytacji.
Frustracja i zmęczenie – naturalny efekt wideokonferencji
Ostatnio na portalu LinkedIn jeden z użytkowników opublikował pytanie: „Jakie słowa najczęściej padały w pracy w 2020 roku”. Internauci wskazali oczywiście na pracę zdalną, choć w mojej opinii ostatnie miesiące upłynęły nam na powtarzaniu: „nie słychać cię”; „mów pierwszy”; „czy widzicie mój ekran?”; „zawiesiłaś się” itd. Jestem przekonany, że każdy z nas mógłby tę listę dowolnie rozbudować, ale bez wątpienia wszystkie te komunikaty byłyby ściśle związane z kłopotami technicznymi. Bo to właśnie one są jednym z głównych czynników, które wpływają na naszą frustrację podczas wideorozmów, a w konsekwencji na nasze zmęczenie pracą z domu. Jednocześnie powodują, że różnice w kontakcie przez internet, a tym na żywo stają się jeszcze bardziej uwypuklone. Rozmowa wydaje się jeszcze trudniejsza, gdy włączamy w nią więcej osób. Pomijając kwestię nieintencjonalnego mówienia w tym samym momencie, problem staje się też zabranie głosu na forum. Nawet dla osób przyzwyczajonych do wypowiadania się przed dużym gremium, przemawianie do 20 osób wyświetlonych na ekranie jest mało komfortowe. Nie jesteśmy w stanie ocenić w ten sposób poziomu zaangażowania publiczności, zainteresowania omawianym tematem, nie mówiąc już o utrzymaniu kontaktu wzrokowego z rozmówcami (szczególnie, gdy część uczestników ma wyłączone kamerki i mikrofony). Horrorem może okazać się też opowiedzenie krótkiej anegdotki lub żartu, który podczas rozmowy online może nie spotkać się z tak szybką reakcją odbiorców, na jaką liczyliśmy, co może wywołać w nas uczucie zażenowania lub wstydu.
Budowanie zaangażowania pracowników
Od miesięcy działy employer brandingu dwoją się i troją nad rozwiązaniem problemu zaangażowania pracowników, budowania jedności w organizacji i wysokiego współczynnika zadowolenia. Oprócz konieczności szybkiego przystosowania się do nowych warunków pracy również na przetestowanie nowych narzędzi nie było zbyt wiele czasu. Jednym z dobrych przykładów, który ilustruje problem zdalnej integracji jest zespołowy lunch online. Inicjatywa przeprowadzona przez jedną z polskich firm polegała na przekazaniu pracownikom budżetu na dowolne zamówienie jedzenia na wynos (dodatkowy plus za wsparcie gastronomii) i wspólnym jedzeniu przed komputerem. I choć sam pomysł zamawiania jedzenia został przez pracowników oceniony pozytywnie, to już wspólne jedzenie przed komputerem i próba grupowej rozmowy już nie. Z pozytywnym odbiorem spotykają się bowiem te działania, które wpływają na poprawę kondycji psychicznej bądź bytowej pracownika, nie zaś te, które mają „udawać” normalne życie w biurze. Jak w takim razie zapobiec nadmiernemu wykorzystywaniu połączeń wideo w zespole?
- Nie zawsze musisz organizować spotkanie online – korzystaj z tej opcji z głową. Nie każdą sprawę trzeba omawiać widząc się wzajemnie na ekranie. Czasami warto sięgnąć po grupowy czat, mail lub…
- Zadzwonić – nie ma prostszej formy niż wykonanie tradycyjnego połączenia telefonicznego. Skoro obraz może być wadliwy i wpływać na naszą percepcję, to wyłączenie tego czynnika zakłócającego może okazać się zbawienne. Ponadto brak informacji wizualnych może zwiększać naszą wrażliwość na treść rozmowy.
- Zrozumienie – jeśli Twój zespół nie czuje potrzeby integracji online, nie wymuszaj takiej formy kontaktu. Pandemia pokazała, że pracodawcy i liderzy, którzy słuchają swoich pracowników są oceniani znacznie lepiej, a poziom zadowolenia zespołu bezpośrednio przekłada się na efektywność w pracy.
- Rozmowa rozmowie nie równa – pamiętaj, że rozmowa w kamerce jest jedynie tymczasową formą kontaktów międzyludzkich. Zbyt duże oczekiwania wobec niej mogą więc wywoływać w nas frustrację – najlepiej, jeśli z góry założysz, że problemy techniczne lub pewne niedociągnięcia stanowią jej nieodłączną część.
- Nie zawsze musisz organizować spotkanie online – korzystaj z tej opcji z głową. Nie każdą sprawę trzeba omawiać widząc się wzajemnie na ekranie. Czasami warto sięgnąć po grupowy czat, mail lub…
- Zadzwonić – nie ma prostszej formy niż wykonanie tradycyjnego połączenia telefonicznego. Skoro obraz może być wadliwy i wpływać na naszą percepcję, to wyłączenie tego czynnika zakłócającego może okazać się zbawienne. Ponadto brak informacji wizualnych może zwiększać naszą wrażliwość na treść rozmowy.
- Zrozumienie – jeśli Twój zespół nie czuje potrzeby integracji online, nie wymuszaj takiej formy kontaktu. Pandemia pokazała, że pracodawcy i liderzy, którzy słuchają swoich pracowników są oceniani znacznie lepiej, a poziom zadowolenia zespołu bezpośrednio przekłada się na efektywność w pracy.
- Rozmowa rozmowie nie równa – pamiętaj, że rozmowa w kamerce jest jedynie tymczasową formą kontaktów międzyludzkich. Zbyt duże oczekiwania wobec niej mogą więc wywoływać w nas frustrację – najlepiej, jeśli z góry założysz, że problemy techniczne lub pewne niedociągnięcia stanowią jej nieodłączną część.
Koszt biurka, a oczekiwania pracowników
Choć wielu przewiduje upadek biur i w całości przejście na pracę zdalną, to w kontekście wad płynących z samej komunikacji wewnątrzzespołowej daleki byłbym od twierdzenia, że taki scenariusz ma szanse się w ogóle ziścić. W jednej z krakowskich firm rozesłano niedawno mailing, w którym poproszono pracowników o zadeklarowanie się w kwestii pracy zdalnej po wygaśnięciu pandemii. Ci, którzy nie chcą przychodzić do biura otrzymają jednorazowy przelew na urządzenie swojego miejsca pracy w domu bez możliwości korzystania z biura, zaś Ci, którzy stwierdzą, że będą pracować z biura, do pracy przychodzić będą musieli. Założenia zaproponowanego modelu są w mojej opinii dość ryzykowane, ponieważ nie uwzględniają opcji pośredniej, a w nadchodzącej po pandemicznej rzeczywistości dopasowanie się i otwarcie na różne modele współpracy może się okazać kluczowym elementem wizerunku nowoczesnego pracodawcy. Jedno jest pewne – nasza potrzeba budowania relacji i komunikowania się w realnym świecie spowoduje, że gdy tylko będziemy mieć taką możliwość, wielu z nas pojawi się w biurze na porannej poniedziałkowej kawie.